8 września 2012

WanShik



Tytuł: Chciałem, żebyś był mój...
Fandom: Ze:A
Para: HyungSik x Siwan
Narracja: I osobowa - HyungSik. 




 





Poczułem na swojej twarzy ciepły oddech. Szybko otworzyłem oczy, zapaliłem lampkę nocną i zobaczyłem śpiącego obok mnie Siwana. Otworzyłem oczy ze zdziwienia.
Co on tu robi? Zastanawiałem się cały czas.
Przez chwile siedząc na łóżku wpatrywałem się w niego. Nagle zaczął delikatnie mrugać oczami. Przebudził się i gdy tylko mnie zobaczył od razu usiadł do pionu na łóżku.
- HyungSik… powiedział wpatrując się w kołdrę.
Widziałem jego zmieszanie. Przez chwilę wpatrywałem się w niego. Po pewnej chwili nasze oczy się spotkały, ponieważ odwrócił wzrok do mnie. Wcześniej nigdy nie zauważyłem jakie są piękne. Głębokie i ciemne. STOP. Nie myśl o tym.
- Siwan. Co ty tu robisz? - W końcu zapytałem.
- J-ja nie wiem..  - Widziałem strach w jego oczach.
- Hej, stało się coś?
Jeszcze przez chwilę wpatrywał się bezsensu w kołdrę i głupkowato się do niej uśmiechnął. W końcu wstał, obrócił się w moją stronę, szepnął „Dobranoc” i wyszedł ciągnąc za sobą swoją puchatą i cieplutką pierzynę.
Gdy tylko wyszedł poczułem nieznany smak na swoich ustach. Dotknąłem ich opuszkami moim palców. Ktoś mnie całował, to było pewne.. Lekko zdziwiony tym zajściem zgasiłem lampkę i poszedłem dalej śnić.

***

Obudziły mnie promienie słońca.
Dziwne, jak szedłem spać firanki były zasłonięte. No cóż, może któryś z chłopaków tutaj był. Pewnie Siwannie..
Nie rozmyślając już o tym poszedłem wziąć szybki, poranny prysznic.
Ach, ciepłe krople leciały na moje gołe ciało i spływały na jasnoniebieskie kafelki. Kocham to uczucie. Po tym poszedłem do szafy, żeby wybrać ubrania. Biała, o wiele za duża koszulka i spodnie dresowe. Niczego innego nie potrzebowałem.
Po przebraniu się wyszedłem z pokoju i ruszyłem ku schodom aby wejść do kuchni.
Mmm, jak pachnie.
Szybko wbiegłem do pomieszczenia i zobaczyłem Siwana przy blacie kuchennym. Przed oczami mignął mi nocny incydent i jak tej nocy, ponownie dotknąłem swoich ust.
- Siwan.. - zacząłem mówić.
On lekko podskoczył, pewnie nie usłyszał kiedy wszedłem. Cicho zachichotałem i podszedłem do niego. Nie chciałem wracać do tego co się wydarzyło więc zapytałem
- Co tam pichcisz?
- Aigoo, nie podchodź. Siadaj do stołu i czekaj - Wskazał na stół i uroczo się uśmiechnął.
Zrobiłem tak jak mi kazał i .. zacząłem myśleć o jego pięknym, słodkim uśmiechu.
Zawsze poprawiał mi humor. Na dodatek te wielkie i soczyste usta. Chciałbym ich posmakować. STOP PRZESTAŃ. O czym ty myślisz. Przecież to twój przyjaciel. Przyjaciel…
Poczekałem jeszcze chwilę wpatrując się w widelec, aż nagle zorientowałem się, że nie ma reszty chłopaków.
- Siwannie, gdzie reszta zespołu?
- Wysłałem ich do restauracji, ponieważ chciałem tylko dla ciebie coś przygotować. Przecież dzisiaj twoje urodziny, zasługujesz.
Zrobiłem wielkie oczy i szczęka opadła mi aż do ziemi. Szybko wstałem i podbiegłem do kalendarza. 16 listopada. Byłem tak zapracowany, że zapomniałem o własnych urodzinach.
Stałem przed wiszącym papierem przez kilkadziesiąt sekund. W końcu odwróciłem się i zobaczyłem Siwana stojącego przede mną.
- Wszystkiego najlepszego!
W rękach trzymał talerzyk z górą naleśników, a na szczycie był napis Saengil Chukha Hamnida” zrobiony z czekolady i ze świeczką na samym środku. Niby nic, ale jak potrafi człowieka uszczęśliwić.
Rozłożył ręce, przypuszczam, że w ten sposób chciał przekazać, że chce się przytulić. Więc żeby był już zaspokojony, wziąłem od niego naczynie, pomyślałem życzenie, zdmuchnąłem świeczkę, odłożyłem na stół i z całej siły go do siebie przytuliłem.
- Kamsahamnida Siwannie~ - Szepnąłem mu do ucha.
Szybko go od siebie oderwałem i musnąłem jego usta o swoje. Poczułem ten smak co wcześniej. To on mnie całował w nocy.
Hyung znieruchomiał. Ja trochę też niezręcznie się poczułem, więc żeby to ukryć powiedziałem:
- Mmm, jak pachnie. Trzeba tego jak najprędzej spróbować.
Zabrałem się do jedzenia, a hyung dalej stał jak wryty dotykając swoich ust.
- Hej, podejdź tu - Powiedziałem połykając kawałek naleśnika.
Podniósł głowę w moją stronę, jakby z obawą, że pocałuję go jeszcze raz. Jednak podszedł wolnym krokiem. Ja nabrałem trochę na widelec.
- Otwórz buzię Siwannie - Powiedziałem trzymając sztuciec w ręku przed jego twarzą.
On się uśmiechnął i otworzył swoje usta, a ja mogłem delikatnie wsunąć widelec. Z uśmiechem patrzyłem jak to przeżuwa i połyka, zacząłem się cieszyć z każdego jego gestu, nawet z mrugnięcia.
- Słodko wyglądasz jak jesz - Powiedziałem i wyszczerzyłem się.
On się lekko zarumienił i podziękował.
- Siwannie.. - zacząłem. - Pójdziemy gdzieś? Na spacerek, taki krótki.
Nie wiem dlaczego, ale bałem się trochę jego reakcji, jednak się zgodził, a ja z uśmiechem pognałem do pokoju by przebrać spodnie i założyć skarpetki.  Gdy zszedłem na dół Siwan już czekał przy drzwiach.
- No to co? Idziemy? - Usłyszałem z jego przepięknych ust.
- Aniyo. Czekaj, muszę się uczesać.
Prędko pobiegłem do łazienki, wziąłem grzebień, przeczesałem włosy, potrzepałem i się ułożyły. Wróciłem do przed pokoju gdzie zniecierpliwiony czekał na mnie chłopak i oznajmiłem:
- Możemy już iść. Znaczy, jeszcze buty.
Byłem tak podekscytowany, że założyłem dwie inne skarpetki.
- Aigoo. Nie będzie widać.
Ubrałem stare trampki, bluzę i w końcu mogliśmy wyjść. Na początku nie było tematu, szliśmy cicho obok siebie. Jednak w końcu odważyłem się zapytać o pewną rzecz.
- Hyung.. co byś zrobił gdyby jakiś facet poczuł coś do ciebie?
- Najpierw zależy jakiś facet. Co bym zrobił.. gdybym czuł to samo co on powiedziałbym mu to, ale najpierw musiałbym zebrać odwagę. Jeśli byłby dla mnie tylko przyjacielem, powiedziałbym mu to od razu gdybym się tylko dowiedział, że się zakochał. Dlaczego pytasz?
Wsłuchiwałam się w każde jego słowo. Przyglądałem się każdemu ruchowi jego warg.
- Ach, nic. Tak z ciekawości - Palnąłem to, bo co innego…
Po paru chwilach zaproponował pójście do kawiarni. Zgodziłem się, mogłem w ten sposób spędzić z nim więcej czasu.
No nie.. tak nagle… zakochałem się w nim… niedorzeczne, a jednak, stało się.
Gdy byliśmy w środku kawiarni spostrzegłem dziewczynę. Nie powiem, była całkiem niezła, jednak nie w moim typie. Zauważyłem, że spogląda na Siwana.
- Hyungsik, czego sobie życzysz? - Zapytał mnie patrząc w oczy.
- Ou, kawę rozpuszczalną bym prosił.
Kiedy Siwannie zamawiał dziewczyna co ciągle na niego patrzyła wstała, przeszła bok niego i musnęła go opuszkami palców po policzku. Cholerna zazdrość mnie dopadła.
Jak ona mogła? W ogóle go nie znała, po prostu to zrobiła.
No nic, na szczęście Siwan nie zareagował na jej „zaczepkę”.
- Chodźmy usiąść z dala od tej dziewczyny - Byłem szczęśliwy, że tak powiedział.
Jednak ona i tak nie dawała nam spokoju, ciągle się do niego uśmiechała, puszczała oczka. Nagle hyung zaśmiał się ukrywając twarz w rękach.
- Siwan, co ci jest? - Zapytałem przybliżając się do niego.
- Ta sytuacja zaczyna mnie już śmieszyć. - Odpowiedział i przegryzł w jej stronę wargę. - Pobawię się z nią chwilę, okey?
Dalej ta zazdrość trwała. Jak ja nienawidziłem tego uczucia, naprawdę. Przestałem o tym myśleć gdy tylko dotarła kawa, odprężała mnie. W końcu mogłem poczuć jej smak. Widziałem jak mój Siwannie „bawi się” z tą dziewczyną. W końcu gdy tylko puścił do niej oczko miałem dość i odwróciłem się do ściany, nie patrzyłem już na to. Jednak zaciekawiło mnie gdy dziewczyna podeszła do naszego stolika. Schyliła się i szepnęła do ucha Siwana:
- Chodź za mną.
Pamiętam wyraz jego twarzy. Miał skrzywioną, obrzydzoną i do tej pory śmieję się z jego słów:
- Klub go-go znajdziesz za rogiem. Nie jestem dla jakiś dziwek jak ty. Nara.
Jak to usłyszałem zaśmiałem się i pomachałem jej na pożegnanie. Jednak moja radość zniknęła gdy ona  uderzyła mojego Siwana, jednak on nie zareagował tylko się zaśmiał i pomachał jak ja.
Dziewczyna wybiegła, my zostaliśmy i siedzieliśmy jakby nigdy nic. Rozmawialiśmy, piliśmy, śmialiśmy się, dobrze się czułem w jego towarzystwie, tak… swobodnie. Ciągle patrzyłem w jego oczy, nawet gdy na mnie popatrzył nie odwracałem wzroku.
Po paru chwilach, kiedy napiłem się kawy spostrzegłem, że zaczął chichotać.
- Ej, co jest? – zapytałem zdziwiony.
On nic nie odpowiedział tylko wstał, podszedł i nie zważając na to, że inni ludzie się gapią oblizał moją górną wargę.
- Mmm, dobre. Została ci piana na ustach i pomyślałem… chociaż, przepraszam.
- Aniyo. Nic nie szkodzi, naprawdę – odpowiedziałem kłamiąc.
Owszem, stało się i to dużo. Przez to nie wiedziałem już co myśleć. Oczywiście, że każdy już by się domyślił, że czuje to co ja, ale ja nie byłem pewien, miałem wątpliwości. Przy mnie dziwnie się zachowywał jak nie on, normalnie inny człowiek.
Jednak nie mogłem się oszukiwać, cokolwiek by nie zrobił, kocham go coraz bardziej i bardziej. Na razie dałem sobie spokój z tymi męczącymi myślami i postanowiłem się zapytać Siwanniego wieczorem co jest grane.
- Hej, HyungSik, idziemy już? – powiedział do mnie hyung szarpiąc mnie za ramię.
Ja pokiwałem głową, wstałem i zaczęła się kłótnia kto ma zapłacić. Jak zwykle. Wygrał.
Kurna, musze w końcu zacząć postawiać stanowczo na swoim…
Zostawił pieniądze i wyszliśmy. Ciągle rozmawialiśmy a przede wszystkim śmialiśmy się ze wszystkiego, nawet z ptaka.
Dzisiaj on jest tylko dla mnie. Kochany. Właśnie, nie pomyślałem o tym wcześniej. Miły dla mnie, wredny dla dziewczyny. Nie, nic nie rozumiem. Mam dość, teraz albo nigdy…
Już zacząłem otwierać usta kiedy zapytał mnie:
- HyungSik, może masz ochotę na jakiś horror? Duży salon o 21, okej?
Wypowiedział to jakby był pewny, że się zgodzę, oczywiście miał rację.
Kiedy byliśmy już w domu reszta zespołu już była. Nie obeszło się bez śpiewania „ Sto lat ” i tych wszystkich życzeń. Nie lubiłem tego, jednak miło było to usłyszeć od swoich przyjaciół. Gdy po życzeniach im podziękowałem zawiązali mi oczy, szczerze to trochę się bałem, pod takim względem nie ufam nikomu. Siwannie jest wyjątkiem.
- Ale niech mnie Siwan zaprowadzi czy co tam macie zamiar zrobić… - powiedziałem i tak się stało.
Widziałem samą ciemność, nic poza tym, jednak ten dom znałem jak własną kieszeń i zdałem sobie sprawę, że prowadzi mnie do garażu. Kiedy mogłem już rozwiązać opaskę ze zdenerwowania palce mi się plątały i Siwan musiał mi pomóc. Udało się i w końcu mogłem zobaczyć co mnie czeka. Porsche 911. Od zawsze takie chciałem. Jak małemu dziecku łzy zaczęły mi lecieć i przytuliłem się do każdego i im dziękowałem.
- Dziękuje wam wszystkim z całego serca, naprawdę, to najlepszy prezent jaki w życiu dostałem, ale jedno pytanie… kto wpadł na taki pomysł? – zapytałem wycierając łzy.
- Aigoo. To ja.
Niemożliwe. Siwan, mój hyung wymyślił to… nie mogłem się powstrzymać i podbiegłem do niego rzucając się na jego szyję. Nie chciałem go puścić. Moja koszulka przesiąkła jego perfumami. Niezauważalnie dla innych pocałowałem go w policzek. Powtórzyłem do wszystkich „Kamsamnida” i odpaliłem mój prezent.
Piękny dźwięk silnika, rozpłynąłem się. Zrobiłem rundkę po ulicy. Wspaniale się nim jeździło, mogłem tym wyrywać dziewczyny gdybym był hetero. Jestem gejem, nikt o tym nie wie, ale pewnie Siwan się domyślił już.
Po tym wszystkim poszedłem do swojego pokoju aby odpocząć i zdrzemnąłem się. Gdy się obudziłem na stoliku stało pudełko. Szybko wstałem i podszedłem aby zobaczyć co tam jest. Otworzyłem je spokojnie i powoli, myślałem, że to jakiś żart i coś z niego wyskoczy, jednak się myliłem. W środku było zdjęcie obramowane. Ja i Siwannie. Ucieszyłem się niesamowicie. Spostrzegłem jeszcze w pudełku kartkę na której pisało „ Saranghaeyo”. Łzy napłynęły mi do oczu. Na ustach ponownie poczułem smak ust mojego hyung. Był taki słodki, cukierkowy. Ciągle patrząc na zdjęcie odłożyłem je na stolik nocny. Myślałem cały czas jak bardzo go kocham i przypomniało mi się, że byliśmy umówieni na ten horror, a była już 20:50, więc postanowiłem zbiec na dół do kuchni aby przyrządzić popcorn. Nie zajęło mi to długo. Podjadając go poszedłem na koniec domu do salonu. Kiedy doszedłem Siwan już tam na mnie czekał wybierając film. Uśmiechnąłem się, usiadłem na sofie i zapytałem:
- Co oglądamy?
- The Ring – oznajmił pokazując okładkę pudełka, po czym puścił DVD.
Przestraszyłem się chyba nawet o to mu chodziło. Nie mając pojęcia, że to robię wtuliłem się w niego.
- Czekaj chwilkę – powiedział z cwanym uśmieszkiem.
Poszedł do szafki gdzie stały różnorodne wina i kieliszki. Wziął dwa naczynia i alkohol.
- Napijmy się. Za twoje zdrowie.
- Hyung, nie wiedziałem, że pijesz…
- Tylko w szczególnych okazjach, dzisiaj jest taka. Twoje urodziny, kotku.
Ostatnie słowo szepnął mi do ucha, przeszły mnie ciarki. Ukryłem twarz w kolanach i usłyszałem, że otwiera jakieś opakowanie i coś wsypuje, ale nie myślałem co to mogło być.
Chciałem coś powiedzieć kiedy podał mi kieliszek i rzekł:
- Pij do dna.
Postanowiłem siedzieć cicho i wypiłem. Lekko zaczęło mi się w głowie kręcić, a ostatnie co pamiętam to złowieszcze śmiechy i zamykanie drzwi na klucz. Potem pustka.

***

Obudziłem się w ramionach Siwana. Próbowałem się wyrwać, cały się trzęsłem z przerażenia. Zorientowałem się, że jestem w jego pokoju. Udało mi się wyślizgnąć z łóżka.
- Aigoo!
Byłem goły. Szybko wróciłem do łóżka pod kołdrę. Zacząłem się rozglądać po pokoju, na około leżały nasze ciuchy, a na brzuchu miałem resztki nasienia.
- Co on mi zrobił…
Jednak lekko się uśmiechnąłem gdy poczułem słodki smak ust mojego hyung.
Siedziałem tak chwilę dotykając swoich ust gdy nagle Siwan zaczął się przeciągać.
- Dzień dobry kotku! Nie wiedział, że jesteś taki ostry, mrau – zaczął czochrać moje włosy.
- Hyung… - zacząłem.
- Dzisiaj powtórka?
- Hyung! Czemu to zrobiłeś? – zapytałem go oczekując na odpowiedź.
- Spokojnie, kochanie – ciągnął dalej swoje gładząc mnie po policzku.
- ANIYO! NIE ŻADNE KOCHANIE! MASZ MI NATYCHMIAST POWIEDZIEĆ!
- Dobrze, przepraszam i nie krzycz, proszę cię. Bałem się zapytać czy czujesz to co ja. Jesteś dla mnie naprawdę ważny. Chciałem cię jakby naznaczyć, żebyś był już mój, nikt nie mógł Cię już tknąć. Przepraszam cię z całego serca.
- Siwan… jak mogłeś? Tak trudno się domyślić? Czy pomyślałeś choć przez chwilę o tym jak pocałowałem Cię wczoraj rano? Jesteś starszy, myślałem, że też mądrzejszy! Co ty- co ty mi w ogóle zrobiłeś?! Zgwałciłeś mnie, po co? Mogłeś , kurna, spokojnie powiedzieć dwa słowa. A nie… TO. To- to jest jakieś chore. Jak mogłeś?
- Ale… ja myślałem, że ty i MinWoo… tak często spędzacie ze sobą czas. Ja- ty- on- Ja…
- Tak, ty nie pomyślałeś, nigdy nie pomyślisz!
- J-ja, przepraszam cię. Nie chciałem, t-to jest bezsensu. Jak chcesz to możesz wyjść i już nigdy się do mnie nie odezwać. Proszę, droga wolna.
- Droga wolna? Ale do drzwi czy do twojego serca? Ja cię kocham. Nie powinienem też na ciebie tak krzyczeć. Dobra, może najlepiej zapomnijmy o tym wszystkim i… - moje usta zamknęły usta Siwana.
Jakie uczucie, jakie szczęście poczułem. Od razu odwzajemniłem to.
- I zostańmy razem? – zapytał gdy się oderwaliśmy.
W dowód potwierdzenia cmoknąłem go w czoło.
Na koniec, powiem tyle, że nie wychodziliśmy z łóżka cały dzień. 
Jesteśmy razem aż do dziś i nikt o tym nie wie, a my kochamy się coraz bardziej. 

4 komentarze:

  1. Z tego co widzę to dopiero założyłaś tego bloga. Czyli jestem pierwszą osobą która skomentuje tego superowego one-shota. Naprawdę mi się podobał. I to bardzo. Tylko mam jedną malusieńką uwagę. Opowiadania są lepsze kiedy pisane są z perspektyw obu głównych bohaterów. Czytelnik wtedy może lepiej się "wczuć" w daną historie. Ale poza tym jest spoko. Pewnie ten twój pierwszy one-shot jest napisany z perspektywy jednej osoby ponieważ tak ci było lepiej. Więc w porządku. :) Spędzam całe dnie na szukaniu jakiś ciekawych blogów z opowiadaniami o muzykach kpop'owych i takowy znalazłam. Dziękuje. Czekam na następne notki i życzę weny. :)) ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jezu, jezu, jak Ci dziękuję <3 jak ja się ucieszyłam, że ktoś to czyta : o
      Ou, dziękuję za tą uwagę, postaram się żeby napisać jakieś taki ^ ^
      Następna notka powinna się pojawić wtorek-środę jak się wyrobię :3
      Jeszcze raz dziękuję.

      Usuń
  2. <3333333333333
    Omo, omo, omo !
    Powiem Co coś. Nienawidzę yaoi, ale są takie przypadnie, że kocham niektóre opowiadania i tak jest z tym one-shot !
    Bosko, bosko *-*
    Zapraszam Cię do mnie. Może to nie yaoi, ale może Ci się spodoba ^^
    stretched-jellies.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. FF mi się podobał, ale masz multum błędów w stylistyce zdań i zabiłaś mi romantyzm tym nagłym wyznaniem bez uczuć XD.

    OdpowiedzUsuń